Trwa przetwarzanie danych
Sklep Pewex

Pewex

Szukaj


 

Znalazłem 49 takich eksponatów
Kultowe autobusy PRL-u – w czym tkwił ich urok? – Dziś nie dojedziemy nimi do pracy, do lekarza czy do szkoły. Odrestaurowanymi modelami możemy przejechać się jedynie w większych miastach, takich jak Poznań, Kraków, Warszawa. Niektóre modele można zobaczyć w muzeach lub na wystawach zabytkowych pojazdów. Mowa oczywiście o kultowych autobusach, które przed laty przemieszczały się po polskich drogach.

Ogórek
Z powodu swojego wyglądu zwany był potocznie „ogórkiem”. Jelcz 043 - bo o nim mowa, to najpopularniejszy autobus czasów PRL-u. Produkowany był na licencji Skody w latach 1959- 1986 przez firmę Jelcz. Ogórków było więcej, bowiem na bazie ,,J43” powstały modele miejskie: Jelcz 272 MEX, Jelcz AP- 02, Jelcz 021, a także autobusy turystyczne. Na bazie najbardziej znanego ogórka powstał także Jelcz 044, który choć wyglądał podobnie, miał całkowicie zmieniony układ napędowy. 
Można powiedzieć, że Jelcze zmotoryzowały komunikację publiczną. Pasażerowie twierdzili, że najlepszym miejscem do podróży były przednie siedzenia. Dlaczego? Na pewno nie z powodów wygody, czy dobrego punktu do obserwacji. Chodziło o umiejscowienia silnika właśnie z przodu pojazdu. Wrażenia z takiej jazdy były bezcenne.
Niektórzy wspominają, że potoczna nazwa ,,ogórek” powstała nie tylko ze względu na kształty autobusu, lecz także z powodu… zapachu kiszonych ogórków pochodzącego z wnętrza ,,J43’’. 
W tamtych czasach nie myślało się o komforcie podróżowania, najważniejsze było to, że autobus przyjechał na przystanek. W ogórku miejsc siedzących było bodajże pięćdziesiąt jeden, a czasem zmieścił on ponad stu pasażerów! Dziś to jest nie do pomyślenia. Jeśli chodzi o Jelcze, to w Polsce zachowały się cztery modele Jelcza 272 MEX, jednym z nich można przejechać się w Lublinie, a drugim w Krakowie. 

San H100
Kiedy Jelcze rozwijały transport miejski, podróże międzymiastowe zapewniał kolejny polski autobus – San H100. Wytwarzany był przez Sanocką Fabrykę Autobusów w latach 1967- 1974. Był następcą modeli San H01, San H25 i San H27. 
Produkowano go w dwóch wersjach: międzymiastowej H100A oraz miejskiej H100B. Fabrykę opuściło łącznie 23 700 autobusów, jednak większą część z nich stanowił model H100A. 
San H100 posiadał solidną ramę nośną konstrukcji stalowej nitowanej. Był pierwszym, w pełni udanym typem autobusu produkowanym w Sanoku. Model miejski posiadał 19 miejsc siedzących, natomiast autobus międzymiastowy – 33 miejsca. Do celów muzealnych zachowano aż siedem Sanów H100. Można je obejrzeć między innymi w Warszawie, Bydgoszczy i Szczecinie. 
Autosan H9
Autosan H9 to również jedna z najpopularniejszych serii autobusów z czasów PRL-u. Pierwszy seryjny model tego pojazdu zjechał z linii produkcyjnej w 1974 roku i był następcą autobusu San H100, wytwarzanego również w Sanoku. 
W 1967 roku, po nawiązaniu współpracy z jugosłowiańską firmą powstał pierwszy prototyp Autosana – Sanos A9. Kolejnym był Sanok 09, jednakże po przeprowadzeniu testów, ostatecznie zdecydowano się na produkcję Autosana H9. Podczas, gdy w Jelczu  uruchomiono produkcję na zagranicznej licencji (Berliet) , w Sanoku postawiono na polską motoryzację. 
Najpopularniejszymi wersjami tego autobusu był Autosan H03 (miejski), którego modele w skali 1:72 można zobaczyć na zdjęciach, a także Autosan H15 (międzymiastowy). W obu wersjach montowano 5- biegową manualną skrzynię biegów, autobusy różniły się jedynie wyposażeniem wnętrza. Standardowym wyposażeniem wersji turystycznej były fotele lotnicze, które zapewniały większy komfort podczas podróży. Autosan H09 posiadał 36 miejsc siedzących oraz 10 stojących, jednak jak na czasy PRL-u przystało, zazwyczaj przewoził on o wiele więcej pasażerów. 

Ikarus 
Kiedy okazało się, że wspomniany już wcześniej autobus Jelcz Berliet nie do końca spełnił oczekiwania polskiej motoryzacji, zdecydowano się na zakup pojazdów z Węgier. W 1974 roku do Katowic sprowadzono 15 egzemplarzy Ikarusa 280, a także partię Ikarusa 260, który eksploatowany był również w Katowicach , ale także w Warszawie i Częstochowie.  W kolejnych latach do Polski ponownie dostarczano partie tych autobusów. 
Ikarus 280 posiadał 35 miejsc siedzących i aż 140 miejsc stojących. Co ciekawe, ten model był najdłużej eksploatowanym pojazdem w stolicy, dlatego też stał się jednym z jej symboli. Kursował nieprzerwalnie od 14 grudnia 1978 roku do 29 listopada 2013 roku. Można śmiało stwierdzić, ze Ikarus był królem polskiego transportu miejskiego. 
Niezwykła sesja zdjęciowa i wspomnienia wróciły
Wspomniane wyżej autobusy, to tylko część historii polskiej motoryzacji pochodzącej z okresu PRL-u. Na ulicach można było zobaczyć także słynnego Zis- 155, niemieckiego Bussinga D2U, czy czechosłowacką Skodę Karosa. 
Te i inne pojazdy możecie zobaczyć na zdjęciach. Nie są to oczywiście prawdziwe autobusy, ale modele w skali 1:72 z kolekcji „Kultowe Autobusy PRL-u”.  
Sesja zdjęciowa odbyła się na ulicach współczesnej Warszawy, więc można zobaczyć, jak kultowe pojazdy wyglądałyby w teraźniejszości. Metalowe modele autobusów sfotografowano w taki sposób,

Kultowe autobusy PRL-u – w czym tkwił ich urok?

Dziś nie dojedziemy nimi do pracy, do lekarza czy do szkoły. Odrestaurowanymi modelami możemy przejechać się jedynie w większych miastach, takich jak Poznań, Kraków, Warszawa. Niektóre modele można zobaczyć w muzeach lub na wystawach zabytkowych pojazdów. Mowa oczywiście o kultowych autobusach, które przed laty przemieszczały się po polskich drogach.

Ogórek
Z powodu swojego wyglądu zwany był potocznie „ogórkiem”. Jelcz 043 - bo o nim mowa, to najpopularniejszy autobus czasów PRL-u. Produkowany był na licencji Skody w latach 1959- 1986 przez firmę Jelcz. Ogórków było więcej, bowiem na bazie ,,J43” powstały modele miejskie: Jelcz 272 MEX, Jelcz AP- 02, Jelcz 021, a także autobusy turystyczne. Na bazie najbardziej znanego ogórka powstał także Jelcz 044, który choć wyglądał podobnie, miał całkowicie zmieniony układ napędowy.
Można powiedzieć, że Jelcze zmotoryzowały komunikację publiczną. Pasażerowie twierdzili, że najlepszym miejscem do podróży były przednie siedzenia. Dlaczego? Na pewno nie z powodów wygody, czy dobrego punktu do obserwacji. Chodziło o umiejscowienia silnika właśnie z przodu pojazdu. Wrażenia z takiej jazdy były bezcenne.
Niektórzy wspominają, że potoczna nazwa ,,ogórek” powstała nie tylko ze względu na kształty autobusu, lecz także z powodu… zapachu kiszonych ogórków pochodzącego z wnętrza ,,J43’’.
W tamtych czasach nie myślało się o komforcie podróżowania, najważniejsze było to, że autobus przyjechał na przystanek. W ogórku miejsc siedzących było bodajże pięćdziesiąt jeden, a czasem zmieścił on ponad stu pasażerów! Dziś to jest nie do pomyślenia. Jeśli chodzi o Jelcze, to w Polsce zachowały się cztery modele Jelcza 272 MEX, jednym z nich można przejechać się w Lublinie, a drugim w Krakowie.

San H100
Kiedy Jelcze rozwijały transport miejski, podróże międzymiastowe zapewniał kolejny polski autobus – San H100. Wytwarzany był przez Sanocką Fabrykę Autobusów w latach 1967- 1974. Był następcą modeli San H01, San H25 i San H27.
Produkowano go w dwóch wersjach: międzymiastowej H100A oraz miejskiej H100B. Fabrykę opuściło łącznie 23 700 autobusów, jednak większą część z nich stanowił model H100A.
San H100 posiadał solidną ramę nośną konstrukcji stalowej nitowanej. Był pierwszym, w pełni udanym typem autobusu produkowanym w Sanoku. Model miejski posiadał 19 miejsc siedzących, natomiast autobus międzymiastowy – 33 miejsca. Do celów muzealnych zachowano aż siedem Sanów H100. Można je obejrzeć między innymi w Warszawie, Bydgoszczy i Szczecinie.
Autosan H9
Autosan H9 to również jedna z najpopularniejszych serii autobusów z czasów PRL-u. Pierwszy seryjny model tego pojazdu zjechał z linii produkcyjnej w 1974 roku i był następcą autobusu San H100, wytwarzanego również w Sanoku.
W 1967 roku, po nawiązaniu współpracy z jugosłowiańską firmą powstał pierwszy prototyp Autosana – Sanos A9. Kolejnym był Sanok 09, jednakże po przeprowadzeniu testów, ostatecznie zdecydowano się na produkcję Autosana H9. Podczas, gdy w Jelczu uruchomiono produkcję na zagranicznej licencji (Berliet) , w Sanoku postawiono na polską motoryzację.
Najpopularniejszymi wersjami tego autobusu był Autosan H03 (miejski), którego modele w skali 1:72 można zobaczyć na zdjęciach, a także Autosan H15 (międzymiastowy). W obu wersjach montowano 5- biegową manualną skrzynię biegów, autobusy różniły się jedynie wyposażeniem wnętrza. Standardowym wyposażeniem wersji turystycznej były fotele lotnicze, które zapewniały większy komfort podczas podróży. Autosan H09 posiadał 36 miejsc siedzących oraz 10 stojących, jednak jak na czasy PRL-u przystało, zazwyczaj przewoził on o wiele więcej pasażerów.

Ikarus
Kiedy okazało się, że wspomniany już wcześniej autobus Jelcz Berliet nie do końca spełnił oczekiwania polskiej motoryzacji, zdecydowano się na zakup pojazdów z Węgier. W 1974 roku do Katowic sprowadzono 15 egzemplarzy Ikarusa 280, a także partię Ikarusa 260, który eksploatowany był również w Katowicach , ale także w Warszawie i Częstochowie. W kolejnych latach do Polski ponownie dostarczano partie tych autobusów.
Ikarus 280 posiadał 35 miejsc siedzących i aż 140 miejsc stojących. Co ciekawe, ten model był najdłużej eksploatowanym pojazdem w stolicy, dlatego też stał się jednym z jej symboli. Kursował nieprzerwalnie od 14 grudnia 1978 roku do 29 listopada 2013 roku. Można śmiało stwierdzić, ze Ikarus był królem polskiego transportu miejskiego.
Niezwykła sesja zdjęciowa i wspomnienia wróciły
Wspomniane wyżej autobusy, to tylko część historii polskiej motoryzacji pochodzącej z okresu PRL-u. Na ulicach można było zobaczyć także słynnego Zis- 155, niemieckiego Bussinga D2U, czy czechosłowacką Skodę Karosa.
Te i inne pojazdy możecie zobaczyć na zdjęciach. Nie są to oczywiście prawdziwe autobusy, ale modele w skali 1:72 z kolekcji „Kultowe Autobusy PRL-u”.
Sesja zdjęciowa odbyła się na ulicach współczesnej Warszawy, więc można zobaczyć, jak kultowe pojazdy wyglądałyby w teraźniejszości. Metalowe modele autobusów sfotografowano w taki sposób,

Krzysztof Kowalewski kończy 81 lat – 20 marca 1937 roku w Warszawie urodził się Krzysztof Kowalewski wybitny polski aktor teatralny i filmowy. Jest synem Cypriana Kowalewskiego-oficera rezerwy Wojska Polskiego,który podczas wojny obronnej w 1939 roku trafił do sowieckiej niewoli,gdzie następnie został rozstrzelany oraz aktorki pochodzenia żydowskiego Elżbiety Kowalewskiej, która przez cały okres okupacji ukrywała swoje żydowskie pochodzenie.
Debiutował w roku 1960 w pierwszej polskiej superprodukcji "Krzyżacy" w reżyserii Aleksandra Forda. Krzysztof Kowalewski był jednym z ulubionych aktorów Stanisława Barei,który obsadził go między innymi w takich komediach jak "Brunet wieczorową porą","Nie ma róży bez ognia" czy "Miś" oraz serialu "Zmiennicy". Przez wiele lat tworzył on też wspaniały duet aktorski razem z Martą Lipińską w cyklicznym słuchowisku radiowym pt "Kocham pana,panie Sułku". Młodsi widzowie kojarzą go również jako odtwórcę roli ordynatora Łubicza w serialu komediowym "Daleko od noszy".
Odznaczony został Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski oraz Złotym Medalem "Zasłużony Kulturze Gloria Artis ".

Krzysztof Kowalewski kończy 81 lat

20 marca 1937 roku w Warszawie urodził się Krzysztof Kowalewski wybitny polski aktor teatralny i filmowy. Jest synem Cypriana Kowalewskiego-oficera rezerwy Wojska Polskiego,który podczas wojny obronnej w 1939 roku trafił do sowieckiej niewoli,gdzie następnie został rozstrzelany oraz aktorki pochodzenia żydowskiego Elżbiety Kowalewskiej, która przez cały okres okupacji ukrywała swoje żydowskie pochodzenie.
Debiutował w roku 1960 w pierwszej polskiej superprodukcji "Krzyżacy" w reżyserii Aleksandra Forda. Krzysztof Kowalewski był jednym z ulubionych aktorów Stanisława Barei,który obsadził go między innymi w takich komediach jak "Brunet wieczorową porą","Nie ma róży bez ognia" czy "Miś" oraz serialu "Zmiennicy". Przez wiele lat tworzył on też wspaniały duet aktorski razem z Martą Lipińską w cyklicznym słuchowisku radiowym pt "Kocham pana,panie Sułku". Młodsi widzowie kojarzą go również jako odtwórcę roli ordynatora Łubicza w serialu komediowym "Daleko od noszy".
Odznaczony został Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski oraz Złotym Medalem "Zasłużony Kulturze Gloria Artis ".

Maanam - "Lucciola"

Piosenka znalazła się na drugiej płycie zespołu, na której Kora śpiewała również w języku angielskim. Ten ogólnie czwarty w dyskografii album zawierał także świetne hity jak "Lipstick on the Glass" i "Simple Story".

Dwa Plus Jeden - "Iść w stronę słońca"

Utwór napisali Janusz Kruk (muzyka) i Andrzej Mogielnicki (słowa). Został on nagrany i wydany w 1981 roku, ukazał się na pocztówce dźwiękowej Tonpressu i tzw. "czwórce" VIII konkurs na piosenkę dla młodzieży. W 1986 roku piosenka w wersji koncertowej trafiła na album 'Greatest Hits - Live' a w 1991 na składankę 18 Greatest Hits.

Nic nie trwa wiecznie – Słynny aktor, Arnold Schwarzenegger, dodał zdjęcie, na którym widnieje on sam śpiący pod własnym pomnikiem z brązu. Jeszcze smutniejszego akcentu nadają jego słowa, którymi podpisał zdjęcie: "Jak czasy się zmieniły". Nie odnoszą się one jedynie do jego wieku i utraty wspaniałej sylwetki. Gdy był gubernatorem stanu Kalifornia podarował jednemu z hoteli swoją statuę, a jego obsługa w geście wdzięczności i uznania zapewniła go, że jeśli będzie potrzebował kiedykolwiek noclegu, zawsze jeden pokój będą mieli zarezerwowany dla niego. Arnold po ustąpieniu ze stanowiska gubernatora udał się do tego samego hotelu, lecz administracja nie dotrzymała obietnicy i żądała od niego zapłaty, tłumacząc się dużym zapotrzebowaniem na pokoje.

W zaistniałej sytuacji Arnold przyniósł śpiwór pod pomnik i wyjaśnił co chce w ten sposób przekazać: "kiedy zajmowałem ważne stanowisko zawsze mi schlebiano, natomiast gdy je straciłem, zapomnieli o mnie i nie dotrzymali danego słowa. Nigdy nie polegajcie na swojej pozycji lub pieniądzach, ani na sile, ani na inteligencji, to przeminie. Nic nie trwa wiecznie".

Nic nie trwa wiecznie

Słynny aktor, Arnold Schwarzenegger, dodał zdjęcie, na którym widnieje on sam śpiący pod własnym pomnikiem z brązu. Jeszcze smutniejszego akcentu nadają jego słowa, którymi podpisał zdjęcie: "Jak czasy się zmieniły". Nie odnoszą się one jedynie do jego wieku i utraty wspaniałej sylwetki. Gdy był gubernatorem stanu Kalifornia podarował jednemu z hoteli swoją statuę, a jego obsługa w geście wdzięczności i uznania zapewniła go, że jeśli będzie potrzebował kiedykolwiek noclegu, zawsze jeden pokój będą mieli zarezerwowany dla niego. Arnold po ustąpieniu ze stanowiska gubernatora udał się do tego samego hotelu, lecz administracja nie dotrzymała obietnicy i żądała od niego zapłaty, tłumacząc się dużym zapotrzebowaniem na pokoje.

W zaistniałej sytuacji Arnold przyniósł śpiwór pod pomnik i wyjaśnił co chce w ten sposób przekazać: "kiedy zajmowałem ważne stanowisko zawsze mi schlebiano, natomiast gdy je straciłem, zapomnieli o mnie i nie dotrzymali danego słowa. Nigdy nie polegajcie na swojej pozycji lub pieniądzach, ani na sile, ani na inteligencji, to przeminie. Nic nie trwa wiecznie".

The Doors - Riders On The Storm

Ballada rockowa amerykańskiego zespołu The Doors, wydana jako singiel, pochodzi z albumu L.A. Woman. Ostatni utwór nagrany przed śmiercią wokalisty Jima Morrisona, i wydany tuż przed jego śmiercią w 1971 roku.

Kim Wilde - "You Keep Me Hangin' On"

"Set me free why don't cha babe
Get out of my life why don't cha babe
'cause you don't really love me
You just keep me hangin'on"

Alternatywy 4 - Anioł i Miećka czytają listy lokatorów – Miećka Aniołowa: "Tyfojemu chrześniakowi wyrżnął się już pierwszy ząbek. A teraz największy gwóźdź sezonu. Posyłam ci przepis, przepis na tort z dyni bez jajek i cukru. Bierze się dużą dynię. Trzeba ją dobrze..."	
 Stanisław Anioł: Czekaj! Ja mam tutaj coś lepszego... "Potrzebuję pięćset zielonych. Pogadaj z mężem, to on znajdzie. Byle nie orżnął za bardzo". Czekaj... Pięćset zielonych... zaraz. Do kogo to jest zaadresowane? Eeee... to do ciebie. Tatuś.

Alternatywy 4 - Anioł i Miećka czytają listy lokatorów

Miećka Aniołowa: "Tyfojemu chrześniakowi wyrżnął się już pierwszy ząbek. A teraz największy gwóźdź sezonu. Posyłam ci przepis, przepis na tort z dyni bez jajek i cukru. Bierze się dużą dynię. Trzeba ją dobrze..."
Stanisław Anioł: Czekaj! Ja mam tutaj coś lepszego... "Potrzebuję pięćset zielonych. Pogadaj z mężem, to on znajdzie. Byle nie orżnął za bardzo". Czekaj... Pięćset zielonych... zaraz. Do kogo to jest zaadresowane? Eeee... to do ciebie. Tatuś.