Trwa przetwarzanie danych
Sklep Pewex

Pewex

Szukaj


 

Znalazłem 38 takich eksponatów
Dobre połączenie do pracy – Ja to proszę pana mam bardzo dobre połączenie. Wstaję rano, za piętnaście trzecia. Latem to już widno. Za piętnaście trzecia jestem ogolony, bo golę się wieczorem, śniadanie jadam na kolację, więc tylko wstaję i wychodzę.
- No ubierasz się pan
- W płaszcz jak pada. Opłaca mi się rozbierać po śniadaniu?
- Aaaa... fakt.
- Do PKS mam pięć kilometry. O czwartej za piętnaście jest PKS.
- I zdanżasz Pan?
- Nie, ale i tak mam dobrze, bo jest przepełniony i nie zatrzymuje się. Przystanek idę do mleczarni, to jest godzinka. Potem szybko wiozą mnie do Szymanowa. Mleko, wiesz pan, ma najszybszy transport, inaczej się zsiadą. W Szymanowie zsiadam, znoszę bańki i łapię EKD. Na Ochocie w elektryczny, do Stadionu. A potem to mam już z górki, bo tak:119, przesiadka w trzynastkę, przesiadka w 345 i jestem w domu. To znaczy w robocie. I jest za piętnaście siódma. To jeszcze mam kwadrans. To jeszcze sobie obiad jem w bufecie. To po fajrancie już nie muszę zostawać,żeby jeść, tylko prosto do domu i góra 22.50 jestem z powrotem. Golę się, jem śniadanie...

Dobre połączenie do pracy

Ja to proszę pana mam bardzo dobre połączenie. Wstaję rano, za piętnaście trzecia. Latem to już widno. Za piętnaście trzecia jestem ogolony, bo golę się wieczorem, śniadanie jadam na kolację, więc tylko wstaję i wychodzę.
- No ubierasz się pan
- W płaszcz jak pada. Opłaca mi się rozbierać po śniadaniu?
- Aaaa... fakt.
- Do PKS mam pięć kilometry. O czwartej za piętnaście jest PKS.
- I zdanżasz Pan?
- Nie, ale i tak mam dobrze, bo jest przepełniony i nie zatrzymuje się. Przystanek idę do mleczarni, to jest godzinka. Potem szybko wiozą mnie do Szymanowa. Mleko, wiesz pan, ma najszybszy transport, inaczej się zsiadą. W Szymanowie zsiadam, znoszę bańki i łapię EKD. Na Ochocie w elektryczny, do Stadionu. A potem to mam już z górki, bo tak:119, przesiadka w trzynastkę, przesiadka w 345 i jestem w domu. To znaczy w robocie. I jest za piętnaście siódma. To jeszcze mam kwadrans. To jeszcze sobie obiad jem w bufecie. To po fajrancie już nie muszę zostawać,żeby jeść, tylko prosto do domu i góra 22.50 jestem z powrotem. Golę się, jem śniadanie...

Phil Collins - "Another Day In Paradise"

Czwarty album wokalisty Genesis był melancholijnym wydawnictwem jak sugeruje okładka i przyniósł jeden z jego najbardziej rozpoznawalnych hitów. No kto nie zna? Peleryna na głowę i nie pokazywać się!

Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz – polska komedia z 1978 – - To Pani ta pił...
- Nie potrzebnie Pan się fatygował, mam drugą!
(...) 
- No i co? Będziemy tak milczeli? No dlaczego nic nie mówisz? 
- No właśnie się zastanawiam, bo jakoś tak się nie oczekiwanie skończyło. 
- No jak się maiło skończyć? Chodził za mną, chodził, tak! Cały czas. Jak można być tak nieśmiałym? A kobieta lubi być adorowana... ;-)

Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz – polska komedia z 1978

- To Pani ta pił...
- Nie potrzebnie Pan się fatygował, mam drugą!
(...)
- No i co? Będziemy tak milczeli? No dlaczego nic nie mówisz?
- No właśnie się zastanawiam, bo jakoś tak się nie oczekiwanie skończyło.
- No jak się maiło skończyć? Chodził za mną, chodził, tak! Cały czas. Jak można być tak nieśmiałym? A kobieta lubi być adorowana... ;-)

Kabaret Tey - Starych nima, chata wolna

W szkole w klasie pierwszej ''a''
pani jest od rana zła,
Bo na lekcjach znowu nie ma dzisiaj trzech.
Nie ma Stasia, co powtarza,
Rysia, co się źle wyraża
Oraz Zdzisia, co w tej klasie... się postarzał
Stąd też targa panią gniew,
no bo nie wie, co im jest,
I najgorsze, że to często im się zdarza.

A tymczasem Stasio, Rysio
oraz ten najstarszy Zdzisio
Namawiają się nad ważną sprawą w krzakach,
Bo – jak okazało się –
jest nareszcie w końcu gdzie
się zabawić, bo od jutra już u Stasia....

Starych ni ma, chata wolna, oj, będzie bal,
O, będzie bal, o będzie bal
Na muzykę, tańce dzikie i pięć par,
I pięć par.

Już Gabrysia o tym wie,
powie Zosi z drugiej ''c'',
Tamta Lidce, co całować się już umie,
Przyjdzie Danka, ta od Janka,
co nie wierzy już w bocianka,
Wszystkie przyjdą, no bo w końcu się rozumie.

Starych ni ma, chata wolna, oj, będzie bal,
O, będzie bal, o będzie bal
Na muzykę, tańce dzikie i pięć par,
I pięć par.

Gdy nazajutrz zapadł zmrok,
wszystkie przyszły, jedna w kok,
dwie w warkoczyk, reszta gładko uczesane,
Noc zaczęła się od tang,
Zdzisio z Lidką gra va banque,
Pozostałe są dopiero... oswajane...

Do północy było miło,
o rysunkach się mówiło
I o śpiewie, kto ma piątkę, a kto nie,
Tylko Rysio tam... wzrok miał mętny...
Zaczął coś o ''pracach ręcznych''...
(o patyczkach, plastelinie itd.)

Potem każda z par się skryła
Wzorem starszych w kątach willi,
Zgasło światło, cisza była,
A po chwili...

Z pokoiku wyszedł Zdzisio,
Gdzie do Lidki się sposobił,
I do Stasia mówi cicho:
''Stachu...! Stachu...!"
"Co?!"

"Jak to się robi..."

Relacje damsko-męskie – W życiu każdego faceta przychodzi taki czas, gdy spać mu na wersalce wypada, gdy milczeniem obejść się musi i sam sobie ugotować. No chyba, że żona wspaniałomyślnie ugotuje na dwa dni:)

Relacje damsko-męskie

W życiu każdego faceta przychodzi taki czas, gdy spać mu na wersalce wypada, gdy milczeniem obejść się musi i sam sobie ugotować. No chyba, że żona wspaniałomyślnie ugotuje na dwa dni:)

Donna Summer - "I Feel Love"

Utwór, który zrewolucjonizował muzykę taneczną. Gdy zespoły disco grały z orkiestrą, Zeppelini machali włosami, Pink Floydzi bratali się ze zwierzętami, Sex Pistols wykrzyczeli "No Future" a Kraftwerk zamykali drzwi ekspresu trans-europejskiego, Giorgio Moroder stworzył mechaniczny rytm, który działa i fascynuje do dziś - perpetuum mobile!

Warszawa lat 60. – Ścia­na Wschod­nia stała się szyb­ko wi­zy­tów­ką no­wo­cze­snej War­sza­wy chęt­nie uwiecz­nia­ną na fo­to­gra­fiach mia­sta, widok ze skrzy­żo­wa­nia ulicy Mar­szał­kow­skiej i Alei Je­ro­zo­lim­skich, ko­niec lat 60

Warszawa lat 60.

Ścia­na Wschod­nia stała się szyb­ko wi­zy­tów­ką no­wo­cze­snej War­sza­wy chęt­nie uwiecz­nia­ną na fo­to­gra­fiach mia­sta, widok ze skrzy­żo­wa­nia ulicy Mar­szał­kow­skiej i Alei Je­ro­zo­lim­skich, ko­niec lat 60

Kocham Bareję! – -Panie kierowniku, ja już czekam cały miesiąc!
-Pan siada...sekundę...Miesiąc mówi pan?
-Noo!
-No i już nieprawda! Bo nie miesiąc, a 37 dni kalendarzowych.
-Więc już więcej!
-Więc już się pan mija z prawdą, prawda? No. 37 dni...No, skoro pan tyle czeka, to może pan poczekać jeszcze jeden dzień...
-Ja mam czekać jeszcze jeden dzień! A ten pan dopiero...
-Nie, chwileczkę, niech pan siada, pan jest moim gościem, na razie ja mówię. Samochód tego pana przywieziono dzisiaj rano, osiem godzin temu, czyli że dla niego jeden dzień czekania dłużej, to jest 300 procent więcej czasu.
-Ale....
-Jest czy nie jest?!
-No jest.
-No jest. A dla pana- skoro pan czekasz 37 dni- to jeden dzień więcej to będzie....yyyy....no...kochany, no jakby nie liczyć no, to dla pana jeden dzień jest niecałe trzy, dokładnie dwa koma siedemset dwa. No to na stratę dwa koma siedem, to jeszcze możemy sobie pozwolić, ale ŻEBY STRACIĆ TRZYSTA PROCENT CZASU?! O kochany, co to to nie! My na czas musimy patrzeć po gospodarsku!

Kocham Bareję!

-Panie kierowniku, ja już czekam cały miesiąc!
-Pan siada...sekundę...Miesiąc mówi pan?
-Noo!
-No i już nieprawda! Bo nie miesiąc, a 37 dni kalendarzowych.
-Więc już więcej!
-Więc już się pan mija z prawdą, prawda? No. 37 dni...No, skoro pan tyle czeka, to może pan poczekać jeszcze jeden dzień...
-Ja mam czekać jeszcze jeden dzień! A ten pan dopiero...
-Nie, chwileczkę, niech pan siada, pan jest moim gościem, na razie ja mówię. Samochód tego pana przywieziono dzisiaj rano, osiem godzin temu, czyli że dla niego jeden dzień czekania dłużej, to jest 300 procent więcej czasu.
-Ale....
-Jest czy nie jest?!
-No jest.
-No jest. A dla pana- skoro pan czekasz 37 dni- to jeden dzień więcej to będzie....yyyy....no...kochany, no jakby nie liczyć no, to dla pana jeden dzień jest niecałe trzy, dokładnie dwa koma siedemset dwa. No to na stratę dwa koma siedem, to jeszcze możemy sobie pozwolić, ale ŻEBY STRACIĆ TRZYSTA PROCENT CZASU?! O kochany, co to to nie! My na czas musimy patrzeć po gospodarsku!