Trwa przetwarzanie danych
Sklep Pewex

Pewex

Szukaj


 

Znalazłem 69 takich eksponatów
Dobre połączenie do pracy – Ja to proszę pana mam bardzo dobre połączenie. Wstaję rano, za piętnaście trzecia. Latem to już widno. Za piętnaście trzecia jestem ogolony, bo golę się wieczorem, śniadanie jadam na kolację, więc tylko wstaję i wychodzę.
- No ubierasz się pan
- W płaszcz jak pada. Opłaca mi się rozbierać po śniadaniu?
- Aaaa... fakt.
- Do PKS mam pięć kilometry. O czwartej za piętnaście jest PKS.
- I zdanżasz Pan?
- Nie, ale i tak mam dobrze, bo jest przepełniony i nie zatrzymuje się. Przystanek idę do mleczarni, to jest godzinka. Potem szybko wiozą mnie do Szymanowa. Mleko, wiesz pan, ma najszybszy transport, inaczej się zsiadą. W Szymanowie zsiadam, znoszę bańki i łapię EKD. Na Ochocie w elektryczny, do Stadionu. A potem to mam już z górki, bo tak:119, przesiadka w trzynastkę, przesiadka w 345 i jestem w domu. To znaczy w robocie. I jest za piętnaście siódma. To jeszcze mam kwadrans. To jeszcze sobie obiad jem w bufecie. To po fajrancie już nie muszę zostawać,żeby jeść, tylko prosto do domu i góra 22.50 jestem z powrotem. Golę się, jem śniadanie...

Dobre połączenie do pracy

Ja to proszę pana mam bardzo dobre połączenie. Wstaję rano, za piętnaście trzecia. Latem to już widno. Za piętnaście trzecia jestem ogolony, bo golę się wieczorem, śniadanie jadam na kolację, więc tylko wstaję i wychodzę.
- No ubierasz się pan
- W płaszcz jak pada. Opłaca mi się rozbierać po śniadaniu?
- Aaaa... fakt.
- Do PKS mam pięć kilometry. O czwartej za piętnaście jest PKS.
- I zdanżasz Pan?
- Nie, ale i tak mam dobrze, bo jest przepełniony i nie zatrzymuje się. Przystanek idę do mleczarni, to jest godzinka. Potem szybko wiozą mnie do Szymanowa. Mleko, wiesz pan, ma najszybszy transport, inaczej się zsiadą. W Szymanowie zsiadam, znoszę bańki i łapię EKD. Na Ochocie w elektryczny, do Stadionu. A potem to mam już z górki, bo tak:119, przesiadka w trzynastkę, przesiadka w 345 i jestem w domu. To znaczy w robocie. I jest za piętnaście siódma. To jeszcze mam kwadrans. To jeszcze sobie obiad jem w bufecie. To po fajrancie już nie muszę zostawać,żeby jeść, tylko prosto do domu i góra 22.50 jestem z powrotem. Golę się, jem śniadanie...

Kultowe autobusy PRL-u – w czym tkwił ich urok? – Dziś nie dojedziemy nimi do pracy, do lekarza czy do szkoły. Odrestaurowanymi modelami możemy przejechać się jedynie w większych miastach, takich jak Poznań, Kraków, Warszawa. Niektóre modele można zobaczyć w muzeach lub na wystawach zabytkowych pojazdów. Mowa oczywiście o kultowych autobusach, które przed laty przemieszczały się po polskich drogach.

Ogórek
Z powodu swojego wyglądu zwany był potocznie „ogórkiem”. Jelcz 043 - bo o nim mowa, to najpopularniejszy autobus czasów PRL-u. Produkowany był na licencji Skody w latach 1959- 1986 przez firmę Jelcz. Ogórków było więcej, bowiem na bazie ,,J43” powstały modele miejskie: Jelcz 272 MEX, Jelcz AP- 02, Jelcz 021, a także autobusy turystyczne. Na bazie najbardziej znanego ogórka powstał także Jelcz 044, który choć wyglądał podobnie, miał całkowicie zmieniony układ napędowy. 
Można powiedzieć, że Jelcze zmotoryzowały komunikację publiczną. Pasażerowie twierdzili, że najlepszym miejscem do podróży były przednie siedzenia. Dlaczego? Na pewno nie z powodów wygody, czy dobrego punktu do obserwacji. Chodziło o umiejscowienia silnika właśnie z przodu pojazdu. Wrażenia z takiej jazdy były bezcenne.
Niektórzy wspominają, że potoczna nazwa ,,ogórek” powstała nie tylko ze względu na kształty autobusu, lecz także z powodu… zapachu kiszonych ogórków pochodzącego z wnętrza ,,J43’’. 
W tamtych czasach nie myślało się o komforcie podróżowania, najważniejsze było to, że autobus przyjechał na przystanek. W ogórku miejsc siedzących było bodajże pięćdziesiąt jeden, a czasem zmieścił on ponad stu pasażerów! Dziś to jest nie do pomyślenia. Jeśli chodzi o Jelcze, to w Polsce zachowały się cztery modele Jelcza 272 MEX, jednym z nich można przejechać się w Lublinie, a drugim w Krakowie. 

San H100
Kiedy Jelcze rozwijały transport miejski, podróże międzymiastowe zapewniał kolejny polski autobus – San H100. Wytwarzany był przez Sanocką Fabrykę Autobusów w latach 1967- 1974. Był następcą modeli San H01, San H25 i San H27. 
Produkowano go w dwóch wersjach: międzymiastowej H100A oraz miejskiej H100B. Fabrykę opuściło łącznie 23 700 autobusów, jednak większą część z nich stanowił model H100A. 
San H100 posiadał solidną ramę nośną konstrukcji stalowej nitowanej. Był pierwszym, w pełni udanym typem autobusu produkowanym w Sanoku. Model miejski posiadał 19 miejsc siedzących, natomiast autobus międzymiastowy – 33 miejsca. Do celów muzealnych zachowano aż siedem Sanów H100. Można je obejrzeć między innymi w Warszawie, Bydgoszczy i Szczecinie. 
Autosan H9
Autosan H9 to również jedna z najpopularniejszych serii autobusów z czasów PRL-u. Pierwszy seryjny model tego pojazdu zjechał z linii produkcyjnej w 1974 roku i był następcą autobusu San H100, wytwarzanego również w Sanoku. 
W 1967 roku, po nawiązaniu współpracy z jugosłowiańską firmą powstał pierwszy prototyp Autosana – Sanos A9. Kolejnym był Sanok 09, jednakże po przeprowadzeniu testów, ostatecznie zdecydowano się na produkcję Autosana H9. Podczas, gdy w Jelczu  uruchomiono produkcję na zagranicznej licencji (Berliet) , w Sanoku postawiono na polską motoryzację. 
Najpopularniejszymi wersjami tego autobusu był Autosan H03 (miejski), którego modele w skali 1:72 można zobaczyć na zdjęciach, a także Autosan H15 (międzymiastowy). W obu wersjach montowano 5- biegową manualną skrzynię biegów, autobusy różniły się jedynie wyposażeniem wnętrza. Standardowym wyposażeniem wersji turystycznej były fotele lotnicze, które zapewniały większy komfort podczas podróży. Autosan H09 posiadał 36 miejsc siedzących oraz 10 stojących, jednak jak na czasy PRL-u przystało, zazwyczaj przewoził on o wiele więcej pasażerów. 

Ikarus 
Kiedy okazało się, że wspomniany już wcześniej autobus Jelcz Berliet nie do końca spełnił oczekiwania polskiej motoryzacji, zdecydowano się na zakup pojazdów z Węgier. W 1974 roku do Katowic sprowadzono 15 egzemplarzy Ikarusa 280, a także partię Ikarusa 260, który eksploatowany był również w Katowicach , ale także w Warszawie i Częstochowie.  W kolejnych latach do Polski ponownie dostarczano partie tych autobusów. 
Ikarus 280 posiadał 35 miejsc siedzących i aż 140 miejsc stojących. Co ciekawe, ten model był najdłużej eksploatowanym pojazdem w stolicy, dlatego też stał się jednym z jej symboli. Kursował nieprzerwalnie od 14 grudnia 1978 roku do 29 listopada 2013 roku. Można śmiało stwierdzić, ze Ikarus był królem polskiego transportu miejskiego. 
Niezwykła sesja zdjęciowa i wspomnienia wróciły
Wspomniane wyżej autobusy, to tylko część historii polskiej motoryzacji pochodzącej z okresu PRL-u. Na ulicach można było zobaczyć także słynnego Zis- 155, niemieckiego Bussinga D2U, czy czechosłowacką Skodę Karosa. 
Te i inne pojazdy możecie zobaczyć na zdjęciach. Nie są to oczywiście prawdziwe autobusy, ale modele w skali 1:72 z kolekcji „Kultowe Autobusy PRL-u”.  
Sesja zdjęciowa odbyła się na ulicach współczesnej Warszawy, więc można zobaczyć, jak kultowe pojazdy wyglądałyby w teraźniejszości. Metalowe modele autobusów sfotografowano w taki sposób,

Kultowe autobusy PRL-u – w czym tkwił ich urok?

Dziś nie dojedziemy nimi do pracy, do lekarza czy do szkoły. Odrestaurowanymi modelami możemy przejechać się jedynie w większych miastach, takich jak Poznań, Kraków, Warszawa. Niektóre modele można zobaczyć w muzeach lub na wystawach zabytkowych pojazdów. Mowa oczywiście o kultowych autobusach, które przed laty przemieszczały się po polskich drogach.

Ogórek
Z powodu swojego wyglądu zwany był potocznie „ogórkiem”. Jelcz 043 - bo o nim mowa, to najpopularniejszy autobus czasów PRL-u. Produkowany był na licencji Skody w latach 1959- 1986 przez firmę Jelcz. Ogórków było więcej, bowiem na bazie ,,J43” powstały modele miejskie: Jelcz 272 MEX, Jelcz AP- 02, Jelcz 021, a także autobusy turystyczne. Na bazie najbardziej znanego ogórka powstał także Jelcz 044, który choć wyglądał podobnie, miał całkowicie zmieniony układ napędowy.
Można powiedzieć, że Jelcze zmotoryzowały komunikację publiczną. Pasażerowie twierdzili, że najlepszym miejscem do podróży były przednie siedzenia. Dlaczego? Na pewno nie z powodów wygody, czy dobrego punktu do obserwacji. Chodziło o umiejscowienia silnika właśnie z przodu pojazdu. Wrażenia z takiej jazdy były bezcenne.
Niektórzy wspominają, że potoczna nazwa ,,ogórek” powstała nie tylko ze względu na kształty autobusu, lecz także z powodu… zapachu kiszonych ogórków pochodzącego z wnętrza ,,J43’’.
W tamtych czasach nie myślało się o komforcie podróżowania, najważniejsze było to, że autobus przyjechał na przystanek. W ogórku miejsc siedzących było bodajże pięćdziesiąt jeden, a czasem zmieścił on ponad stu pasażerów! Dziś to jest nie do pomyślenia. Jeśli chodzi o Jelcze, to w Polsce zachowały się cztery modele Jelcza 272 MEX, jednym z nich można przejechać się w Lublinie, a drugim w Krakowie.

San H100
Kiedy Jelcze rozwijały transport miejski, podróże międzymiastowe zapewniał kolejny polski autobus – San H100. Wytwarzany był przez Sanocką Fabrykę Autobusów w latach 1967- 1974. Był następcą modeli San H01, San H25 i San H27.
Produkowano go w dwóch wersjach: międzymiastowej H100A oraz miejskiej H100B. Fabrykę opuściło łącznie 23 700 autobusów, jednak większą część z nich stanowił model H100A.
San H100 posiadał solidną ramę nośną konstrukcji stalowej nitowanej. Był pierwszym, w pełni udanym typem autobusu produkowanym w Sanoku. Model miejski posiadał 19 miejsc siedzących, natomiast autobus międzymiastowy – 33 miejsca. Do celów muzealnych zachowano aż siedem Sanów H100. Można je obejrzeć między innymi w Warszawie, Bydgoszczy i Szczecinie.
Autosan H9
Autosan H9 to również jedna z najpopularniejszych serii autobusów z czasów PRL-u. Pierwszy seryjny model tego pojazdu zjechał z linii produkcyjnej w 1974 roku i był następcą autobusu San H100, wytwarzanego również w Sanoku.
W 1967 roku, po nawiązaniu współpracy z jugosłowiańską firmą powstał pierwszy prototyp Autosana – Sanos A9. Kolejnym był Sanok 09, jednakże po przeprowadzeniu testów, ostatecznie zdecydowano się na produkcję Autosana H9. Podczas, gdy w Jelczu uruchomiono produkcję na zagranicznej licencji (Berliet) , w Sanoku postawiono na polską motoryzację.
Najpopularniejszymi wersjami tego autobusu był Autosan H03 (miejski), którego modele w skali 1:72 można zobaczyć na zdjęciach, a także Autosan H15 (międzymiastowy). W obu wersjach montowano 5- biegową manualną skrzynię biegów, autobusy różniły się jedynie wyposażeniem wnętrza. Standardowym wyposażeniem wersji turystycznej były fotele lotnicze, które zapewniały większy komfort podczas podróży. Autosan H09 posiadał 36 miejsc siedzących oraz 10 stojących, jednak jak na czasy PRL-u przystało, zazwyczaj przewoził on o wiele więcej pasażerów.

Ikarus
Kiedy okazało się, że wspomniany już wcześniej autobus Jelcz Berliet nie do końca spełnił oczekiwania polskiej motoryzacji, zdecydowano się na zakup pojazdów z Węgier. W 1974 roku do Katowic sprowadzono 15 egzemplarzy Ikarusa 280, a także partię Ikarusa 260, który eksploatowany był również w Katowicach , ale także w Warszawie i Częstochowie. W kolejnych latach do Polski ponownie dostarczano partie tych autobusów.
Ikarus 280 posiadał 35 miejsc siedzących i aż 140 miejsc stojących. Co ciekawe, ten model był najdłużej eksploatowanym pojazdem w stolicy, dlatego też stał się jednym z jej symboli. Kursował nieprzerwalnie od 14 grudnia 1978 roku do 29 listopada 2013 roku. Można śmiało stwierdzić, ze Ikarus był królem polskiego transportu miejskiego.
Niezwykła sesja zdjęciowa i wspomnienia wróciły
Wspomniane wyżej autobusy, to tylko część historii polskiej motoryzacji pochodzącej z okresu PRL-u. Na ulicach można było zobaczyć także słynnego Zis- 155, niemieckiego Bussinga D2U, czy czechosłowacką Skodę Karosa.
Te i inne pojazdy możecie zobaczyć na zdjęciach. Nie są to oczywiście prawdziwe autobusy, ale modele w skali 1:72 z kolekcji „Kultowe Autobusy PRL-u”.
Sesja zdjęciowa odbyła się na ulicach współczesnej Warszawy, więc można zobaczyć, jak kultowe pojazdy wyglądałyby w teraźniejszości. Metalowe modele autobusów sfotografowano w taki sposób,

Irena Kwiatkowska – ...bo ja jestem kobieta pracująca – żadnej pracy się nie boję

Irena Kwiatkowska

...bo ja jestem kobieta pracująca – żadnej pracy się nie boję

Przodownicy telewizji... – Od najmłodszych lat pionierzy byli szkoleni do pracy w propagandzie....

Przodownicy telewizji...

Od najmłodszych lat pionierzy byli szkoleni do pracy w propagandzie....

Ołówki automatyczne KOH-I-NOOR VERSATIL – Nieśmiertelne ołówki automatyczne KOH-I-NOOR VERSATIL - 2 mm żółte (5201) bez klipsów, z wkładami.
Dolny i górny z lat 70 i 80, oczywiście produkcji czechosłowackiej kupione na wycieczce w Pradze, środkowy kupiony już w kraju w końcówce lat 90. Wszystkie wciąż działają, temperówki również.
Niestety w codziennej pracy przegrywają z ołówkami automatycznymi na wkład 0,7mm, których nie trzeba temperować.

Ołówki automatyczne KOH-I-NOOR VERSATIL

Nieśmiertelne ołówki automatyczne KOH-I-NOOR VERSATIL - 2 mm żółte (5201) bez klipsów, z wkładami.
Dolny i górny z lat 70 i 80, oczywiście produkcji czechosłowackiej kupione na wycieczce w Pradze, środkowy kupiony już w kraju w końcówce lat 90. Wszystkie wciąż działają, temperówki również.
Niestety w codziennej pracy przegrywają z ołówkami automatycznymi na wkład 0,7mm, których nie trzeba temperować.

Rzemieślnik – Prawodawca rzemieślnikiem określa osobę fizyczną, który we własnym imieniu i na własny rachunek, z udziałem pracy własnej, wykonuje działalność gospodarczą, na podstawie dowodu kwalifikacji zawodowych. Jednakże handel, gastronomia, transport, hotelarstwo, wolne zawody, lecznictwo oraz działalność artystów plastyków i fotografików są wykluczone z działalności rzemieślniczej.

Dowodami kwalifikacji zawodowych rzemieślnika są:

    dyplom lub świadectwo ukończenia wyższej lub ponadgimnazjalnej szkoły o profilu technicznym bądź artystycznym w zawodzie (kierunku) odpowiadającym dziedzinie wykonywanego rzemiosła,
    dyplom mistrza w zawodzie odpowiadającym danemu rodzajowi rzemiosła,
    świadectwo czeladnicze albo tytuł robotnika wykwalifikowanego w zawodzie odpowiadającym danemu rodzajowi rzemiosła,
    zaświadczenie potwierdzające kwalifikacje zawodowe.

Rzemieślnik

Prawodawca rzemieślnikiem określa osobę fizyczną, który we własnym imieniu i na własny rachunek, z udziałem pracy własnej, wykonuje działalność gospodarczą, na podstawie dowodu kwalifikacji zawodowych. Jednakże handel, gastronomia, transport, hotelarstwo, wolne zawody, lecznictwo oraz działalność artystów plastyków i fotografików są wykluczone z działalności rzemieślniczej.

Dowodami kwalifikacji zawodowych rzemieślnika są:

dyplom lub świadectwo ukończenia wyższej lub ponadgimnazjalnej szkoły o profilu technicznym bądź artystycznym w zawodzie (kierunku) odpowiadającym dziedzinie wykonywanego rzemiosła,
dyplom mistrza w zawodzie odpowiadającym danemu rodzajowi rzemiosła,
świadectwo czeladnicze albo tytuł robotnika wykwalifikowanego w zawodzie odpowiadającym danemu rodzajowi rzemiosła,
zaświadczenie potwierdzające kwalifikacje zawodowe.

Definicja pracy w PRL-u – I każdy wiedział, że pośpiech jest wrogiem narodu.

Definicja pracy w PRL-u

I każdy wiedział, że pośpiech jest wrogiem narodu.

Jedyny prawdziwy serial... – Jedyny serial, w którym aktorzy chodzili do pracy i pracowali, było to pokazane. Nie tylko się zakochiwali i zdradzali. Jedyny serial, w którym aktorzy po przyjściu do domu zakładali trepki, czy "kapciuszki", jak to dr Duraj mówił... i przebierali się w dres, a nie zapieprzali w szpilkach i garniturze po domu do wieczora. Serial, w którym kłótnie były mega realistyczne, a moda i teksty dzieciaków były spod bloku takie prawdziwe. Kto nie oglądał niech żałuje!!! Piękna i delikatna serialowa Ewa (p. Robótka) z głosem Smerfetki... Zakochany po uszy w niej byłem i zazdrościłem Janowi Jankowskiemu, że się mógł z Nią całować. Po zmianie aktorki byłem baaaaaaaardzo zawiedziony

Jedyny prawdziwy serial...

Jedyny serial, w którym aktorzy chodzili do pracy i pracowali, było to pokazane. Nie tylko się zakochiwali i zdradzali. Jedyny serial, w którym aktorzy po przyjściu do domu zakładali trepki, czy "kapciuszki", jak to dr Duraj mówił... i przebierali się w dres, a nie zapieprzali w szpilkach i garniturze po domu do wieczora. Serial, w którym kłótnie były mega realistyczne, a moda i teksty dzieciaków były spod bloku takie prawdziwe. Kto nie oglądał niech żałuje!!! Piękna i delikatna serialowa Ewa (p. Robótka) z głosem Smerfetki... Zakochany po uszy w niej byłem i zazdrościłem Janowi Jankowskiemu, że się mógł z Nią całować. Po zmianie aktorki byłem baaaaaaaardzo zawiedziony

Master Mind – Grywało się na urlopie oraz po cichaczu w pracy.

Master Mind

Grywało się na urlopie oraz po cichaczu w pracy.